~ Selena ~
Byłam zdenerwowana wylotem do Nowego Jorku. Chociaż z chłopakami miałam ustalony cały plan działania, to bałam się, że coś mogło pójść nie tak. Bałam się, że Justin mógłby nie uwierzyć w moją i Oscara grę aktorską.
Pogrążona we własnych myślach nie usłyszałam komunikatu stewardessy, że podchodzimy do lądowania. Dopiero Oscar, który zapinał moje pasy, mi to uświadomił. Szeroko uśmiechnęłam się do swojego przyjaciela i poczułam jego dłoń na swoim kolanie.
Kiedy wylądowaliśmy, od razu zaczęliśmy szukać swoich bagaży. Dużo przy tym żartowaliśmy i się popychaliśmy. Wyglądaliśmy przy tym, jak grupa nastolatków, która wyjeżdża pierwszy raz na wspólne wakacje, a w rzeczywistości przez prawie rok mieliśmy razem podróżować.
Po kilku minutach byliśmy w drodze do wyjścia z lotniska. Przy drzwiach spotkałam starszą kobietę, którą kilka miesięcy wcześniej spotkałam na cmentarzu, kiedy przyleciałam do Nowego Jorku z Justinem. W jej towarzystwie zobaczyłam mężczyznę mniej więcej w jej wieku. Oboje uśmiechnęli się w moją stronę, a pani Maria przytuliła mnie mocno. Z początku byłam trochę zdezorientowana, ale po chwili oddałam uścisk.
W końcu kobieta odsunęła się ode mnie i poprowadziła mnie w kierunku swojego męża. Na twarzach swoich przyjaciół widziałam szerokie uśmiechy. Cieszyłam się, że byli przy mnie w tym momencie. Sama bardzo bym się stresowała poznaniem swojej biologicznej rodziny. Choć nadal miałam pewne obawy, to obecność Oscara i Nialla bardzo podnosiła mnie na duchu.
Starsza pani przedstawiła mi mojego biologicznego dziadka, a ja jej moich przyjaciół. Zaznaczyłam przy tym, że Oscar jest moim chłopakiem. Skoro Justin miał w to uwierzyć, to musieliśmy zacząć przedstawienie właśnie w tamtym momencie.
Moi przyjaciele schowali nasze torby do bagażnika samochodu. Małżeństwo usiadło z przodu, a ja z Oscarem i Niallem z tyłu. Zajęłam miejsce na środku pojazdu między dwoma chłopakami. Enis położył swoją dłoń na moim kolanie, a kiedy przeniosłam swój wzrok na niego, uśmiechnął się szeroko w moją stronę.
Wjeżdżając na plac przed domem, w którym mieszkała moja biologiczna rodzina, ujrzałam czterech chłopaków. Jeden siedział na dachu, drugi zajmował fotel na biegunach stojący na werandzie przed drzwiami i trzymał w dłoniach gitarę. Trzeci z nich siedział na balustradzie, a czwarty siedział na schodach. W pierwszym momencie przestraszyłam się, że chłopak o długich włosach mógłby sobie zrobić krzywdę, gdyby spadł z tego dachu. Jednak słysząc cichy śmiech starszej pani, uspokoiłam się trochę.
– Oni zawsze tak siedzą, jak tylko wyjdę z twoim dziadkiem – wytłumaczyła kobieta.
Kiedy samochód zatrzymał się na podjeździe, chłopak z dachu wszedł do budynku, a pozostała trójka podbiegła do nas. Widziałam szeroki uśmiech na twarzy Horana, kiedy zobaczył osoby, które biegły w naszą stronę. Cała ta sytuacja wydawała mi się bardzo dziwna. Nie miałam pojęcia, skąd on mógłby ich znać. W końcu przez telefon pani Maria mówiła, że jej wnuk mieszka w Australii, a mój przyjaciel wyprowadził się Europy.
Po opuszczeniu pojazdu, od razu zostałam porwana do mocnego uścisku przez chłopaka w czarnych włosach i kolczykiem w brwi. Lekko zaskoczona również przytuliłam wyższego od siebie mężczyznę. Zaczęłam się zastanawiać, czy w tej rodzinie wszyscy mieli we krwi przytulanie się do każdego. W końcu sama to uwielbiałam, ale dziwnie było mi ściskać w taki sposób osoby, które teoretycznie były dla mnie rodziną, a praktycznie widziałam je pierwszy raz na oczy.
– Dobrze cię w końcu poznać. Jestem Michael. Twój kuzyn. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jaki to musiał być dla ciebie szok, kiedy poznałaś prawdę po tylu latach – powiedział, kiedy w końcu wypuścił mnie ze swoich objęć.
W odpowiedzi tylko skinęłam głową i złapałam dłoń Oscara. Szybko zauważyłam samochód z wypożyczalni. Zastanawiałam się, czy to chłopcy wynajęli auto, czy może mój były chłopak zjawił się w tym miejscu. Ścisnęłam mocniej dłoń swojego przyjaciela, a on przysunął się bliżej mnie i delikatnie zebrał moje włosy na jedną stronę.
– Spokojnie kochanie. Pamiętaj, że zawsze będę blisko ciebie – wyszeptał do mojego ucha, a ja poczułam się trochę pewniej.
Weszliśmy do budynku, gdzie poznałam przyjaciół swojego kuzyna, którzy z nim przyjechali. Wtedy dowiedziałam się, że chłopak z dachu miał na imię Ashton, ten siedzący na schodach to Luke, a ostatni z nich nazywał się Calum.
Nagle z jednego pokoju wyszedł Justin w towarzystwie swojej blond dziewczyny. W jednej chwili poczułam, jak łzy zbierały się pod moimi powiekami. Ten widok nadal łamał moje serce, ale obiecałam coś sobie. Musiałam zrobić wszystko, aby zobaczył, że bez niego jest mi lepiej.
– Pani Mario moglibyśmy pójść do pokoju, żeby się przebrać? – spytałam, chcąc w spokoju opanować swoje emocje.
– Oczywiście. Mike was zaprowadzi. Poza tym kochanie nie mów do mnie pani tylko babciu – poprosiła kobieta.
W odpowiedzi skinęłam głową i obiecałam, że postaram się to zmienić. Mój kuzyn zaprowadził nas do pokoju. Po drodze pytał się nas kilka razy, czy na pewno chcemy spać w jednym pokoju. Oczywiście zgodnie podaliśmy mu twierdzącą odpowiedź. Chłopak zaprowadził nas do pomieszczenia, gdzie było jedno duże łóżko i rozkładana kanapa. Cieszyłam się, że było ono stosunkowo daleko od pokoju, który zajmował mój były partner. Nie przeszkadzało mi to, że łóżko będę dzielić z jednym z przyjaciół. W końcu nie jeden raz spaliśmy już w taki sposób. Poza tym to był dobry sposób, aby wszyscy uwierzyli, że mnie i Oscara naprawdę coś łączyło.
Kiedy Mike opuścił mój pokój, zaczęłam się przebierać. Nie miałam problemu, aby robić to przy dwóch blondynach. W końcu znaliśmy się od najmłodszych lat i dość często widzieli mnie w samej bieliźnie, kiedy miałam problem ze znalezieniem odpowiednich ubrań.
– Czemu mam wrażenie, że znasz Michaela i resztę jego przyjaciół? – zadałam pytania Niallowi, kiedy byłam już przebrana.
Miałam wtedy na sobie białe szorty ze skórzanym paskiem oraz bluzkę na krótki rękaw w tym samym kolorze z naklejonym srebrnym znakiem pokoju. Do tego założyłam złoty długi łańcuszek, który kilka lat wcześniej otrzymałam od Oscara na urodziny.
– Michael i jego przyjaciele mają zespół. Kiedy miałem z One Direction trasę koncertową po Europie, oni grali jako nasz support. Jednak tutaj w Stanach są mniej znani – odparł Horan po chwili namysłu.
Skinęłam głową i razem wróciliśmy do salonu. Wiedziałam, że zastanę tam Justina, ale to nie miało najmniejszego już dla mnie znaczenia. W końcu musiałam stawić mu czoła i wcielić plan Oscara w życie.