niedziela, 28 maja 2017

Epilog


~ Narrator ~

Dziesięć miesięcy. Tyle czasu minęło od ostatniego spotkania Justina i Seleny. Dziewczyna właśnie kończyła trasę koncertową i planowała ze swoimi przyjaciółmi wyjazd do Europy. Sel chciała spotkać się z rodziną Oscara i Nialla. Od podróży na inny kontynent dzielił nią tylko jeden ostatni koncert. Brunetka cały czas wtulała się w ciało swojego partnera, ponieważ bardzo przeżywała swoje rozstanie z grupą taneczną, którą znała praktycznie od dziecka. Chociaż cieszyła się, że teraz będzie miała przy sobie wszystkie najważniejsze dla niej osoby.

Selena miała coraz lepszy kontakt ze swoją biologiczną rodziną. Mike i jego przyjaciele często odwiedzali dziewczynę podczas różnych koncertów, kiedy tylko mieli na to czas i nie mieli żadnych zobowiązań związanych ze szkołą. Dziewczynie podobało się to, że chociaż nie za długo miała kontakt ze swoją rodziną, to czuła się przy nich, jakby znała ich całe życia.

Brunetka siedziała w swojej garderobie, a ludzie biegali wokół niej. Jedna dziewczyna czesała jej włosy, druga cały czas podchodziła z nowymi strojami. Jedynie jej makijażystka siedziała na skórzanej kanapie i czekała na swoją kolej, aby podkreślić urodę młodej piosenkarki.

Wszyscy chcieli, aby Selena tego dnia wypadła jak najlepiej. W końcu to miało być zakończenie jej pierwszej trasy koncertowej. Wszyscy z zespołu doskonale zdawali sobie sprawę, że na pewno to nie jest ich ostatni wspólny wyjazd. Mimo wszystko wiedzieli, że tego dnia część ich wspólnej historii się zamknie. Selena wiedziała, że zaraz po krótkich wakacjach w Europie wróci do Stanów, żeby nagrywać kolejne piosenki. Chociaż bała się, że jej związek z farbowanym blondynem może się rozpaść, to cały czas miała nadzieję, chłopak i jego zespół również przeniosą się do Atlanty. Wtedy mogliby wspólnie nagrywać i wspierać się w swoich pracach. Dziewczyna nie wyobrażała sobie, że znów mogłaby stracić Oscara.

Jej chłopak akurat występował na scenie ze swoim zespołem, aby rozbudzić fanów swojej dziewczyny i przygotować ich na koncert brunetki. Szwed dawał z siebie wszystko, aby tylko jego partnerka była z niego zadowolona. Oscar oczywiście kochał taniec i śpiew, jednak Selena była dla niego ważniejsza niż cokolwiek innego na świecie. Mimo wszystko chciał, aby miłość jego życia była dumna z jego osiągnięć.

Farbowany blondyn bał się, że jego plan może się nie udać. Bał się rozmowy z menadżerami. Miał pewien pomysł, co mógł zrobić, żeby związek tej dwójki młodych ludzi przetrwał. Jednak wiedział, że bez zezwolenia Daffa i Linn to mogło się nie udać.

Kiedy Selena wyszła na scenę, zaczęła tańczyć i śpiewać, bawiąc się przy tym ze swoimi przyjaciółmi z ekipy. Oscar jednak postanowił jednak zebrać swój zespół i menadżerów w garderobie. Nie chciał czekać dłużej, ponieważ zdawał sobie sprawę, że jeśli nie zareaguje w tym momencie, to za kilka tygodni mógłby się pożegnać z najważniejszą dla siebie kobietą.

Wszyscy z jego otoczenia byli bardzo zdziwieni jego zachowaniem. Chociaż pogodzili się już z odejściem jednego Olly'ego z zespołu, to nadal wewnętrznie byli roztrzęsieni. Teraz każdy z nich bał się, że wszystko, na co pracowali przez kilka lat, mogłoby się rozpaść, a żaden z nich tego nie chciał. Zbyt wiele wysiłku włożyli w to, aby móc spełniać swoje marzenia i naprawdę sprawiało im to radość.

Farbowany blondyn spojrzał niepewnie na swoich przyjaciół i przeniósł wzrok na parę, która stała oparta o ścianę i czekała na jakikolwiek ruch z jego strony. Po dłuższe chwili milczenia w końcu postanowił się odezwać.

Poprosił Daffa i Linn, aby wszyscy przenieśli się do Atlanty. W końcu nagrywali swoje piosenki w jednym ze studiów należących do menadżera jego dziewczyny. Wiedział, że taką samą szansę mieliby w Stanach, a nie chciał po raz kolejny pozwolić odejść dziewczynie, którą naprawdę kochał.

Oczywiście para, która pod czujnym okiem pozwalała rozwijać się chłopakom, musiała przemyśleć wiele spraw. Każde z nich miało swoje za i przeciw. Daff nie chciał zostawiać w Szwecji swojej rodziny, a przede wszystkim swojego narzeczonego. Mężczyzna nie wiedział, czy jego partner zgodzi się wyjechać na inny kontynent, a bez niego nie widział swojej przyszłości.

Jednak większa możliwość rozgłosu dla młodych mężczyzn zwyciężyła. Nigdzie nie mieli takich sposobów na szybkie wypromowanie swojej twórczości jak w Stanach Zjednoczonych. Jedynie Daff wiedział, że jeśli Joel nie będzie chciał się przeprowadzić, to zostawi chłopców pod opieką Linn, która całkiem dobrze radziła sobie w opiece nad młodymi mężczyznami.

Niestety u Justina nie było tak kolorowo i wesoło jak u jego byłej dziewczyny. Młody mężczyzna cały czas walczył ze swoją chorobą. Regularnie stawiał się na chemioterapię, aby przedłużyć sobie życie. Chłopak bardzo chciał, żeby w systemie znalazł się dla niego dawca szpiku. Chociaż nie mógł rozpocząć wymarzonych studiów razem z przyjaciółmi, to bardzo wspierał ich we wszystkich czynnościach, które oni musieli wykonywać.

Szpital stał się jego drugim domem, więc często rozmawiał z przyjaciółmi tylko przez telefon. W klinice odwiedzała go tylko Hailey i rodzice. Lekarze nie chcieli wpuszczać do jego pokoju młodszego rodzeństwa, ponieważ chemioterapia bardzo osłabiała jego odporność na wszelkiego rodzaju infekcje i choroby.

Z czasem jego zaczęły wypadać. W końcu tak się przerzedziły, że jego mama musiała je ściąć. Justin pogodził się już z chorobą, jednak cały czas miał nadzieję, że pewnego dnia wyzdrowieje i będzie mógł żyć, jak każdy normalny nastolatek. Chciał założyć rodzinę. Miał w planach wybudować mały domek za miastem, gdzie mieszkałby razem z Hailey i ich dziećmi, o które postaraliby się tuż po ślubie.

Niestety jego plany nie mogły stać się rzeczywistością. Stan młodego mężczyzny pogarszał się z dnia na dzień. Lekarze już nie bali się wpuszczać do niego młodszego rodzeństwa. Wiedzieli, że ta choroba może zmienić swój przebieg w ciągu kilku godzin. Jednak każdy zdawał sobie sprawę, jak wiele chemioterapia wyniszczyła w jego organizmie.

Justin sam czuł, że jego dni były policzone. Wiedział, że musiał ponieść konsekwencje wszystkich swoich czynów. Ludzie jednak mieli rację. Karma zawsze do nas wraca. Chłopak wiedział, że skrzywdził swoim zachowaniem wiele osób, a dwie jego dziewczyny próbowały popełnić przez niego samobójstwo. Niestety jednej się to udało. Wiedział, że nie mógł przeżyć nawrotu choroby, ponieważ zbyt wiele cierpienia sprawił wielu osobom. Żałował jedynie, że jego śmierć sprowadzi smutek na jego rodzinę i przyjaciół, ale on sam pogodził się już ze swoim losem.

Lekarze chcieli spełnić ostatnią prośbę młodego mężczyzny. W dzień, kiedy jego była dziewczyna grała swój ostatni koncert, lekarz prowadzący jego chorobę pozwolił wejść do sali jego rodzicom i najbliższym przyjaciołom. Rodzeństwo chłopaka w tym czasie miało spędzić czas w domu swoich przyjaciół ze szkoły. Chłopak wiedział, że to było najlepsze rozwiązanie dla jego rodzeństwa. Chciał, aby dzieci pamiętały o nim, jako pogodnym i zawsze chętnym do zabawy bracie, a nie przykutego do łóżka, bez sił do życia.

Justin był bardzo szczęśliwy, kiedy zobaczył większość bliskich mu ludzi. Chciał pożegnać się z każdą osobą osobno, gdyby następnego ranka miał się nie obudzić. Nikt nie wiedział, kiedy ten młody chłopak odejdzie, ale wszyscy cieszyli się z każdej chwili, którą mogli jeszcze razem spędzić. Rodzice młodego mężczyzny dziękowali Bogu za każdą dodatkową sekundę życia ich ciężko chorego dziecka. Jednak w głębi ducha modlili się, aby do sali wszedł lekarz i oznajmił, że znalazł się dawca szpiku dla ich syna. Niestety to były tylko ich złudne nadzieje.

Tego dnia chłopak czuł się trochę lepiej. Nagle pojawiła się w nim taka energia, której nie było widać u niego od kilku ostatnich tygodni. Tego dnia młody mężczyzna z niewielką pomocą potrafił usiąść na swoim szpitalnym łóżku i przez kilka minut utrzymywał stabilną postawę. Wszyscy zaczęli wierzyć, że on jeszcze z tego wyjdzie. Każdy miał nadzieję, że to był ten moment, kiedy choroba chłopaka miała mieć łagodniejszy przebieg. Rodzice chłopaka wierzyli, że leczenie w klinice w końcu przyniesie pożądane skutki.

Kiedy skończyła się pora odwiedzin, chłopak pożegnał się ze wszystkimi i zamknął swoje oczy. W tamtej chwili potrzebował odpoczynku. Sen naszedł szybciej, niż by się spodziewał. Na początku nie było to nic nadzwyczajnego. Jednak po kilku godzinach urządzenia, które monitorowały pracę jego organizmu, zaczęły wydawać z siebie dziwne dźwięki. Szybko do pokoju wbiegło dwóch lekarzy, który aktualnie byli na dyżurze, w towarzystwie młodej pielęgniarki.

Na kardiomonitorze zaczęła tworzyć się prosta linia. Jeden z doktorów od razu podjął próbę reanimacji. Przecież to był młody chłopak i miał przed sobą całe życie. Lekarze przez godzinę walczyli, aby Justin wrócił do życia. Niestety ich działania okazały się bezskuteczne. Młodszy z nich wypisał na karcie pacjenta godzinę zgonu, a pielęgniarka zakryła ciało mężczyzny kołdrą.

Starszy lekarz wiedział, że nie może czekać z przykrą wiadomością. Wrócił do gabinetu i w karcie pacjenta zaczął szukać numeru kontaktowego do jednego z rodziców chłopaka. Po kilku sygnałach telefon odebrała zaspana kobieta. Kiedy usłyszała o wszystkim, zaczęła histerycznie płakać, budząc tym samym swojego męża. Chociaż w głębi ducha para liczyła się z tym, że ich syn mógł odejść w każdej chwili, to mieli nadzieję, będą przy nim w tym ostatnim momencie. Jedynym pocieszeniem dla nich był fakt, że ich młodsze dzieci zostali na noc u swoich znajomych. Para ubrała się i pojechała do szpitala, aby tam porozmawiać z lekarzem i dowiedzieć się więcej na temat całego zajścia. Wiedzieli, że teraz będą odczuwać wielką pustkę z powodu straty swojego najstarszego syna, ale starali się być silni. Od samego początku wiedzieli, jakie konsekwencje mogła za sobą ponieść ta choroba, ale z taką stratą chyba żaden rodzic nie chce się spotkać.
________________________________________________________________________________

Hej kochani :)

Tak więc przedstawiam wam epilog opowiadania "No Control".
Dziękuję, że byliście tyle czasu ze mną i czytaliście wszystkie moje opowiadanie. Wszystkich zainteresowanych moją dalszą twórczością zapraszam na Wattpada. Tam znajdziecie mnie pod nickiem: @VougeTrisha
Nie wiem, czy wrócę jeszcze na blogspota, ponieważ coraz ciężej mi pisać opowiadania regularnie przez studia.
    
    


wtorek, 2 maja 2017

Rozdział XXIX - My Girl



~ Oscar ~

Po weekendzie spędzonym w miłym towarzystwie biologicznej rodziny Seleny musieliśmy wrócić do przerwanej trasy koncertowej. Na szczęście koncert mieliśmy w Nowym Jorku, więc moja dziewczyna postanowiła zabrać na niego swoich bliskich. Osobiście podzielałem jej entuzjazm, ponieważ przez te kilka dni zaprzyjaźniłem się z jej kuzynem. Gdyby nie jego zachęta, pewnie do tej pory nie powiedziałbym dziewczynie o swoich uczuciach.

Razem ze swoimi przyjaciółmi przygotowywałem się garderobie do naszego występu. Chłopcy przebierali się w swoje stroje, a ja siedziałem przed lustrem i układałem swoje włosy. Chciałem, aby były jak najbardziej zmierzwione. Nie potrafiłem skupić na tym, co mówili do mnie przyjaciele. Przez cały czas miałem w głowie tylko nasz występ. Marzyłem tylko o tym, aby wszystko wyszło tak, jak ćwiczyliśmy to na próbach. Z drugiej strony chciałem wypaść jak najlepiej dla swojej dziewczyny. W końcu musiałem udowodnić fanom brunetki, że jestem najlepszym kandydatem na partnera życiowego ich idolki.

– Słuchasz mnie w ogóle? – spytał poddenerwowany Felix.

Każdemu z nas udzielał się jego nastrój. Lada moment mieliśmy wystąpić przed naprawdę liczną publicznością. To było dla nas oczywiste, że podczas trasy z Seleną będzie nas oglądać znacznie więcej osób niż podczas naszych koncertów w Szwecji. Dodatkowo zdawałem sobie sprawę, że w taki sposób mogłem stracić dobry kontakt ze swoimi przyjaciółmi, a tego naprawdę nie chciałem.

– Przepraszam Felix. Zamyśliłem się trochę. Boję się naszego występu, a chcę dobrze wypaść przed swoją dziewczyną – odparłem niepewnie.

Omar i Olly szybko dołączyli do nas, zaciekawieni najnowszymi informacjami. Mój rozmówca spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, jakby próbował cokolwiek wyczytać z mojej twarzy. Uśmiechnąłem się szeroko i zacząłem im opowiadać o weekendzie, który spędziłem w towarzystwie Nialla i Seleny w Nowym Jorku. Pominąłem jedynie część o krótkiej wizycie Justina, która sprawiła więcej problemów niż przyjemności biologicznej babci mojej dziewczyny.

Przebrałem się we wcześniej naszykowany strój cały, przez cały czas opowiadałem chłopakom o swoich przeżyciach z kilku ostatnich dni. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi naszej garderoby, jednak żaden z nas się nie odezwał. Po chwili stukanie ustało, jednak ktoś otworzył drewnianą płytę. Wtedy do pomieszczenia wszedł kuzyn Seleny razem ze swoimi przyjaciółmi oraz Niallem. Ujrzałem szeroki uśmiech na twarzy Michaela, dzięki czemu na moich ustach również pojawił się radosny grymas. Chłopak przytulił mnie mocno na powitanie, przez co czułem na sobie palące spojrzenie pewnego wysokiego farbowanego blondyna. Chwilę później Mike odsunął się ode mnie, a Luke znów zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Miałem wrażenie, że ta dwójka była ze sobą bliżej, niż każdy z nas chciał się przyznać w towarzystwie.

– Daj z siebie wszystko. Będziemy oglądać twój występ razem z Seleną – powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy Niall.

Skinąłem delikatnie głową na słowa swojego przyjaciela z dzieciństwa i odwróciłem się w stronę swojego zespołu. Chłopcy spoglądali na nas z zaciekawieniem, jednak żaden z nich nie skomentował sceny, która rozgrywała się na ich oczach.

Kilka minut później wybiegliśmy na scenę. Zaczęliśmy swój występ od piosenki Summer Love. Była to nasza najnowsza piosenka, więc już wcześniej ustaliliśmy, że zaczniemy właśnie od niej. Później zaśpiewaliśmy Roller Coaser, Kangaroos, Build a Girl oraz Run With Us. Na sam koniec wystąpiliśmy z piosenką My Girl w hiszpańskiej wersji językowej, którą mieliśmy wydać dopiero za kilka dni.

Cały czas w moich myślach była tylko moja Selena. Kiedy śpiewałem swoją solówkę, mimowolnie spoglądałem w stronę wejścia za kulisy, gdzie stała moja dziewczyna. Każde słowo, które wypowiadałem, było skierowane do mojej księżniczki. Nadal nie potrafiłem uwierzyć, że mogłem w ten sposób nazywać swoją przyjaciółkę, która już dawno zawładnęła moim sercem.

Jest coś w widoku wstecznym.
Nie mogę powiedzieć, jak bardzo cię kocham.
Ciągle trzymając głowę wysoko,
Kiedy stoję na krawędzi.
Nie mogę pozbyć się tego uczucia.
Nie mogę przestać o tobie myśleć.

W każdym zdaniu widziałem relację swoją i Seleny. Zdawałem sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie będę w stanie pokazać jej, jak bardzo zależy mi na naszej miłości.

Po skończonym utworze pożegnaliśmy się z fanami mojej dziewczyny i wróciliśmy za kulisy. Tam zobaczyłem brunetkę, która zawładnęła całym moim światem. Muszę przyznać, że wyglądała bardzo pięknie, a zarazem naturalnie. Nie miała za bardzo wyszukanego stroju, a wręcz przeciwnie. Miałem wrażenie, że była ubrana tak, jak chodziła na co dzień. Miała na sobie białą koszulę na krótki rękaw, którą związała w pasie oraz czarne szorty. Jedynie od rana w jej wizerunku zmieniły się tylko usta, które były pomalowane ciemniejszą szminką, szeroka kolia na szyi mojej dziewczyny oraz błyszczący mikrofon w jej drobnej ręce.

– Daj z siebie wszystko – wyszeptałem do ucha swojej partnerki.

Odsunąłem się od niej delikatnie, aby móc zobaczyć reakcję swojej dziewczyny. Na jej ustach widziałem szeroki uśmiech, więc mocno przytuliłem kobietę do swojego torsu. W tym samym czasie Chaz zaczął odliczać do momentu wejścia na scenę. Wykorzystałem sytuację i w tych ostatnich sekundach przed jej występem po prostu złączyłem nasze usta w krótkim, ale bardzo namiętnym pełnym uczuć pocałunku.
________________________________________________________________________

Hej kochani <3

Chciałam wam podziękować, że przez tak długi czas byliście tutaj. Niestety to jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Przed nami jeszcze tylko epilog i One Shot, który będzie dodatkiem do tego opowiadania, a zarazem będzie opowiadał on dalsze losy części bohaterów.