~ Niall ~
Wiedziałem, że Oscar postarał się o przybycie Justina, jednak mógł się pokazać bez tej swojej laski do pieprzenia, przez którą moja kochana kuzynka leży pod ziemią. Nadal nie wierzyłem, że minęły ponad dwa lata od jej samobójstwa. Ciągle w głowie miałem nasze ostatnie spotkanie tuż po narodzinach Tobby'ego.
* Flashback *
Wszedłem do domu, trzymając w ramionach zawiniątko z noworodkiem. Niepewnie wszedłem po schodach do pokoju blondynki i ułożyłem dziecko w łóżeczku. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem swojego brata, który siedział w sypialni naszej kuzynki i przyglądał mi się przez dłuższy czas.
– Muszę przyznać, że dziecko się udało temu frajerowi, co w taki sposób skrzywdził naszą małą Amy – usłyszałem jego głos, kiedy obaj wpatrywaliśmy się w śpiącego chłopczyka.
Skinąłem nieznacznie głową, bo cierpiałem z kilku powodów w jednym momencie. Z jednej strony chciałem zmierzyć się z facetem, który zrobił dziecko mojej kuzynce, a następnie zdradził Amandę. Z drugiej strony wolałem mieć tę przygnębioną dziewczynę blisko siebie.
Oczywiście dochodził też do tego fakt, że bałem się spotkać ze swoją przyjaciółką po takim czasie. Chociaż cały czas miałem kontakt z Seleną, to przez ostanie kilka dni nagle przestała się do mnie odzywać. Próbowałem pisać do Oscara, ale do niego również nie odezwała się w ciągu ostatniego czasu.
Odwróciłem się w stronę drzwi i zostawiłem Grega sam na sam z Tobbym. Wolałem ten czas poświęcić swojej kuzynce. Zszedłem po schodach i stanąłem oparty o futrynę i rozglądałem się w poszukiwaniu blondynki.
Przyszła po kilku minutach z kubkiem parującej cieczy w dłoni i usiadła na kanapie w salonie. Zająłem miejsce tuż u jej boku, a dziewczyna wykorzystała sytuację i wtuliła się w moje ciało. Bez zastanowienia zacząłem pocierać jej ramię. Za wszelką cenę chciałem jej pomóc w jakiś sposób. Niestety to nie było takie proste. Byłem pewien, że Amanda będzie cierpieć za każdym razem, gdy będzie spoglądać na swojego syna.
Nadal nie wierzyłem, że moja mała blondynka została samotną matką w wieku zaledwie 16 lat. Mimo wszystko miałem nadzieję, że uda jej się pogodzić rolę rodzica ukończeniem szkoły. Każdy z nas chciał pomóc Amy w jak największym stopniu.
Pogrążony w myślach nie zauważyłem, kiedy Greg zjawił się w drzwiach salonu z płaczącym noworodkiem. Po chwili chłopczyk uspokoił się, a mój brat zajął miejsce z nim u boku swojej narzeczonej. Oboje długo wpatrywali się w dziecko, jednak nikt nie odezwał się jednym słowem.
– Greg pamiętasz naszą rozmowę sprzed kilku dni w szpitalu? – spytała moja kuzynka, przerywając ciszę między nami.
Mój brat wraz ze swoją żoną skinęli powoli głowami na znak, że wiedzą, o czym mówiła blondynka. Wyglądało na to, że tylko ja nie byłem w temacie.
– Jesteś pewna, że chcesz, abyśmy adoptowali Tobby'ego? W końcu to jest twoje dziecko – odparła żona mojego brata.
Młodsza dziewczyna spojrzała na mnie, a ja siedziałem jak zaczarowany. Kilka razy podczas ciąży wspominała, że zastanawiała się nad oddaniem dziecka. Jednak nigdy nie pomyślałem, że mogłaby naprawdę to zrobić. Z drugiej strony cieszyłem się, że zaproponowała to właśnie Gregowi, który trzy miesiące wcześniej poślubił swoją dziewczynę, za którą tak naprawdę wyjechaliśmy do Europy wraz z rodzicami.
– Tak. Bardzo dogłębnie to przemyślałam. Nie będę w stanie go wychować. Po pierwsze jestem na to jeszcze za młoda. Muszę myśleć o szkole, a nie opiece nad dzieckiem. Poza tym Tobby za bardzo przypomina Justina. Patrząc na niego mam przed oczami obraz jego ojca, który jest w łóżku z tą blondynką – usłyszałem jej łamiący się głos.
Automatycznie przyciągnąłem Amandę do swojego ciała i pozwoliłem jej wtulić się w swój tors. Moja kuzynka od razu wykorzystała sytuację. Po chwili czułe już jak jej łzy moczą moją koszulkę. Jednak nie przejmowałem się tym za bardzo. Dużo ważniejszy był dla mnie fakt, aby blondynka poczuła się choć trochę lepiej.
– W takim razie razem z Gregiem zgadzamy się na adopcję Tobby'ego. Pamiętaj, że zrobimy wszystko, aby mały miał u nas jak najlepiej. W każdej chwili możesz do nas przyjść, jeśli będziesz chciała spotkać się z nim. Poza tym i tak my zawsze będziemy częstymi gośćmi tutaj – w końcu odpowiedziała moja szwagierka.
Resztę wieczoru spędziliśmy w dość przyjemnej atmosferze. Miałem wrażenie, że moja kuzynka zaczęła dochodzić do siebie. Widziałem zmęczenie na twarzach wszystkich zebranych. Mój brat postanowił, że tą noc spędzi razem ze swoją szwagierką w swoim domu, lecz Tobby zostanie z nami, a z rana zaczną zajmować się sprawami dotyczącymi adopcji Tobby'ego.
Wiedziałem, że Greg miał ułatwioną drogę, aby zostać prawnym opiekunem noworodka. To właśnie mojego brata podała w szpitalu, jako osobę, która będzie sprawować opiekę nad Amandą i małym Tobbym do momentu ukończenia przez naszą kuzynkę osiemnastego roku życia.
W środku nocy obudził mnie płacz dziecka. Zastanawiałem się, dlaczego Amanda jeszcze nie podeszła do swojego synka. Przetarłem zmęczony swoją twarz i wyczołgałem się z ciepłej pościeli. Wciągnąłem dresowe na swoje biodra i udałem się w kierunku pokoju swojej kuzynki. Ku mojemu zaskoczeniu w środku była już moja mama, która próbowała nakarmić go butelką. Jednak nigdzie w pobliżu nie było widać Amy.
– Niall poszukaj Amandy, a ja uspokoję Tobby'ego – usłyszałem polecenie swojej rodzicielki.
Zacząłem chodzić po pomieszczeniach w budynku. Próbowałem znaleźć swoją kuzynkę. Po chwili poczułem zimną wodę pod swoimi stopami. Spojrzałem na drzwi od łazienki, a pod nimi zauważyłem ciecz wypływającą spod nich. Próbowałem otworzyć drewnianą powłokę, ale nie chciała ustąpić.
– Tato przynieś śrubokręt! – zawołałem.
Kilka chwil później mężczyzna przyszedł z przedmiotem, o który prosiłem. Widziałem, że sam był przerażony myślą, co mogliśmy tam zastać. Nie ukrywam, że sam miałem nogi jak z waty. Serce biło mi jak oszalałe z nerwów. Miałem nadzieję, że nie było jeszcze za późno, aby uratować Amandę.
Najszybciej jak potrafiłem, wykręciłem drzwi z zawiasów i razem z tatą weszliśmy do środka. Dostrzegłem ją jako pierwszy. Jej ciało leżało bezwładnie pod taflą wody. Głowę miała opartą na krawędzi wanny, a ręka wystawała poza nią i spływały po niej stróżki krwi. Na szafce zauważyłem opakowanie po lekach nasennych oraz pustą butelkę po winie.
Wtedy już byłem pewien, że przyszliśmy za późno. Potrząsnąłem ramię swojego ojca, aby wrócić jego uwagę na siebie. Gdy spojrzał w moją stronę, jego oczom od razu ukazał się ten sam widok co mi.
Zadzwoniłem na pogotowie, choć wiedziałem, że w tym przypadku już nie nic nie pomoże. Postanowiliśmy, że do przyjazdu pogotowia, nie będziemy ruszać jej ciała. W końcu takie samo polecenie było od mężczyzny z centrali telefonicznej pogotowia ratowniczego.
Nie mogłem dłużej patrzeć na martwą kuzynkę, z którą jeszcze kilka godzin wcześniej rozmawiałem. Szybko wybiegłem stamtąd i wróciłem do jej pokoju, gdzie moja mama właśnie układała chłopczyka w łóżeczku. Cieszyłem się, że chociaż on jeszcze nie rozumiał, co działo się wokół.
– Powiedz, że wiesz, gdzie jest Amanda – poprosiła moja rodzicielka, spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem.
Na jej słowa od razu padłem w ramiona kobiety dając upust swoim emocjom. W tym samym momencie usłyszeliśmy dźwięk pogotowia. Odsunąłem się od mamy, aby pobiec, otworzyć im drzwi do domu. Choć zdawałem sobie sprawę, że już nie zwrócą jej życia, to ciągle miałem nikłą nadzieję, że jeszcze uda się uratować moją małą księżniczkę.
Zaprowadziłem ratowników do łazienki, gdzie nadal przebywał mój tata i starał się zetrzeć nadmiar wody z kafelek, aby nikt się nie przewrócił. Podziwiałem go, że w takiej chwili mógł zajmować się tak przyziemnymi sprawami, jak sprzątanie. Mężczyźni poprosili nas o opuszczenie pomieszczenia. Obaj bez większych protestów wykonaliśmy ich polecenie.
Moja mama siedziała już w salonie i czekała na jakiekolwiek nasze wyjaśnienia. Jednak żaden z nas nie był w stanie wypowiedzieć słowa. Po kilku minutach lekarz wszedł do pomieszczenia. Po jego mnie widziałem, że moje największe obawy się potwierdziły.
– Przykro mi. Zgon nastąpił około trzech godzin temu. Nie byliśmy w stanie nic zrobić – odparł, a w jego oczach widziałem prawdziwy żal i współczucie.
Na ogół lekarze mówią to automatycznie bez większych emocji, a w jego oczach można było nawet zobaczyć zbierające się łzy. W końcu nie codziennie informuje się o bezsilności w sprawie śmierci tak młodych osób.
* End flashback *
– Horan wszystko w porządku? – usłyszałem zmartwiony głos Lou.
W odpowiedzi pokręciłem głową i otarłem swoje łzy z policzków. Mój przyjaciel z zespołu od razu usiadł obok mnie i zaczął badawczo przyglądać się mojej osobie.
Do tej pory nikomu nie zwierzałem się ze swoich problemów poza Oscarem i Seleną, choć ona nie znała jeszcze całej prawdy. Ciężko mi było przed nią udawać, że lubię jej chłopaka, który jest głównym powodem śmierci mojej kuzynki. Wtedy postanowiłem wyrzucić z siebie wszystko z czym nie dawałem sobie rady.
– Pamiętasz tego blondyna, co przyjechał, jak byliśmy w Los Angeles? – spytałem. Chłopak szybko skinął głową, więc postanowiłem kontynuować. – Przez niego moja kuzynka nie żyje. Nakryła go na zdradzie, kiedy chciała mu powiedzieć o ciąży. Niestety tuż po porodzie, jak wróciła z dzieckiem do domu, popełniła samobójstwa. Do tej pory mam przed oczami widok jej zakrwawionej, leżącej w wannie, z której wylewa się woda. Teraz umawia się z moją najlepszą przyjaciółką, która jest dla mnie siostra. Boję się Selenie powiedzieć prawdę, że Amanda zabiła się przez jej chłopaka. Teraz się okazuje, że on przyjedzie na urodziny Sel razem z blondi, z którą wtedy zdradził moją kuzynkę. Wiem, że teraz też zdradza Selenę, ale nie chcę jej sprawiać dodatkowego bólu. Poza tym sądzę, że ona nie uwierzy mi na słowo – streściłem mu całą historię.
Ku własnemu zaskoczeniu poczułem się znacznie lepiej. Wyrzuty sumienia, że nie powstrzymałem Amy, trochę złagodniały, ale nadal obawiałem się konfrontacji Seleny, Justina i Hailey. Wtedy zacząłem obmyślać z Louisem plan, aby Sel sama przekonała się, co tak naprawdę jej ukochany miał za uszami.
_____________________________________
Nie wierzę, że udało mi się tego dokonać po tak długim czasie <3 rozdział liczy 1624 słowa bez tej notki. Dziękuję za to, że ktoś to w ogóle czyta i chociaż parę osób to komentuje. To jest naprawdę motywujące.
Jak sądzicie Naill dobrze robi zatajając prawdę przed Seleną?
O jezuniu... Boję się kolejnego rozdziału... Boję się co zrobi Sel gdy tylko się dowie... I najważniejsze boję się, że nie będzie happy endu dla Sel i Justina, choć nie wiem nawet czy chce, by był... Czekam z niecierpliwością na next i życzę duuuużo weny 💗💗💗💗💗💗💗
OdpowiedzUsuńO matko boska spolczuje chlopakowi tego ze widzial swoja kuzynke martwa :/ ja bym miala reaume do kinca zycia :/
OdpowiedzUsuńPopieram plan chlopakow aby selena sama przekonala sie jaki naprawde jest Justina :/ mimo ze dziewczyna bedzie cierpiec gdy dowie sie prawdy o nim i o tym ze to przez jej chlopaka jej przyjaciolka nie zyje :/
Rozdzial genialny jak zawsze ;* i z niecierpliwoscia czekam na kolejny :*
❤👑😘😍💕💖
OdpowiedzUsuń