piątek, 10 marca 2017

Rozdział XXVI - Wyjaśnienia



~ Selena ~

Mój kuzyn i jego zespół bez cienia wątpliwości mieli wielki talent muzyczny. Po wysłuchaniu ich krótkiego występu , w ogóle nie dziwiłam się, że Niall i jego przyjaciele zdecydowali się na podjęcie z nimi współpracy podczas trasy po Europie.

Poczułam, jak ktoś położył swoją dłoń na moim udzie. Odwróciłam się w stronę tej osoby i ujrzałam szeroko uśmiechającego się Oscara. Chłopak ułożył swoją dłoń na moich plecach i przysunął mnie bliżej siebie. Bez słowa oparłam swoją głowę na moim ramieniu i objęłam go w pasie. Uwielbiałam się do niego przytulać, bo wtedy czułam si naprawdę bezpieczna.

– Niall, chciałbym poznać swojego syna – usłyszałam głos Justina w pewnym momencie.

Próbowałam zachować spokój, ale wewnątrz aż się we mnie gotowało, kiedy byłam świadkiem jego słów. Moja babcia wydawała się być z niego dumna, że w końcu dojrzał do tak poważnej decyzji. Niestety tylko ja i Oscar wiedzieliśmy, jaki miał w tym cel.

Irlandczyk spojrzał na niego podejrzliwym wzrokiem. Zastanawiałam się, czy on również uwierzył mojemu byłemu chłopakowi. Jednak z mimiki jego twarzy nie mogłam nic wyczytać.

– Chyba najwyższy czas i pora Bieber, żebyś przestał kłamać – nie wytrzymałam. Chęć ochrony małego Tobby'ego wygrała.

Szatyn spojrzał na mnie z zaskoczeniem, które malowało się w jego oczach. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że zbiłam go z tropu. Widziałam, że długo zastanawiał się mad swoim kolejnym krokiem, więc postanowiłam wykorzystać sytuację.

– Chcesz go poznać, bo zrozumiałeś błędy z przeszłości? A może masz nawrót choroby i chcesz, go tylko wykorzystać, aby uratował twoje życie, chociaż ty byłeś główną przyczyną śmierci jego biologicznej matki? – odparłam zadając pytania retoryczne. Idealnie zdawałam sobie sprawę z prawdy, która się za tym kryła.

Justin nie odezwał się słowem. Jego milczenie było tylko potwierdzeniem moich podejrzeń. Chłopak wyglądał, jakby właśnie zobaczył ducha.

– Skąd... Ty... Wiesz? – spytał, zacinając się co chwilę.

Biebs nawet nie zwrócił uwagi, że właśnie przyznał się do swojego podłego planu przed wszystkimi zebranymi w tym miejscu. Widziałam rozczarowanie w oczach swojej babci. Wiedziałam, że chciała, aby Justin zrozumiał swoje błędy.

Niall spiął się momentalnie, kiedy zrozumiał, że to działo się naprawdę. Widziałam, że Tobby był jego oczkiem w głowie, tak jak Amanda. Rozumiałam, że chciał go chronić za wszelką cenę, ponieważ nie potrafił powstrzymać swojej kuzynki przed samobójstwem.

– Przez przypadek usłyszałam waszą rozmowę. Chciałam pójść się napić, ale po tym wszystkim mi się odechciało. Brzydzę się tobą! Nie wiem, jak mogłam być tak ślepa, żeby zostać twoją dziewczyną. Jak można być tak wyrachowaną osobą, żeby niewinne dziecko wykorzystywać do takich celów? – powiedziałam z wyrzutem.

Po prostu wstałam i opuściłam salon. Nie mogłam dłużej przebywać w jego towarzystwie. Robiło mi się nie dobrze na sam widok twarzy tego człowieka.

Weszłam do pokoju, gdzie miałam spędzić noc ze swoimi przyjaciółmi. Położyłam się na łóżku i wzięłam słuchawki, które wcześniej położyłam na szafce nocnej. Przeszukałam swoją listę z muzyką, aż natknęłam się na jedną z piosenek zespołu Oscara. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać. Dokładnie analizowałam każdy element ze spotkania z biologiczną rodziną. W prawdzie moja babcia mało się odzywała, ale wiem, że chciała załagodzić sytuację między mną i moim byłym chłopakiem.

Nagle poczułam, jak materac łóżka zaczął uginać się pod ciężarem drugiej osoby. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę tajemniczej osoby. Delikatnie uśmiechnęłam się w stronę swojej babci, po czym wyłączyłam muzykę i usiadłam obok niej.

– Wiedziałam, że wasz związek długo nie wytrzyma. Związek na odległość zawsze jest poza kontrolą dwóch bliskich sobie osób i trudno jest go utrzymać. Justin zawsze uwielbiał obracać się w towarzystwie dziewczyn, ale nigdy nie chwalił się, że ma dziecko. Chociaż, jeśli to prawda, że ta dziewczyna zabiła się przez niego, to chyba nie ma dla niego odpowiedniej kary – powiedziała starsza kobieta.

– Ta dziewczyna była kuzynką Nialla, a zarazem moją najlepszą przyjaciółką. Amanda nakryła go na zdradzie, kiedy chciała go poinformować o ciąży. Później wyjechała do Irlandii razem z Horanem i jego rodziną. Jednak odebrała sobie życie, zaraz po porodzie, kiedy jego brat zgodził się zaadoptować jej syna – odparłam, przypominając sobie całą historię, którą opowiedział mi mój przyjaciel.

Moja babcia nie powiedziała już nic więcej. Kobieta przytuliła mnie, po czym od razu wyszła pokoju. Kolejny raz opadłam na poduszki i zaczęłam rozmyślać. Nagle usłyszałam śmiech, który był stłumiony przez drzwi. Od razu wiedziałam, że to byli moi przyjaciele.

Chłopcy weszli do pokoju i od razu opadli na łóżku po obu moich stronach. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy przytuliłam się do Nialla. Chciałam go wesprzeć, bo prawie cały dzień wracał pamięcią do przykrych wspomnień związanych ze śmiercią Amy.

Oscar wspomniał, że Justin i jego nowa dziewczyna opuścili dom mojej babci. Dowiedziałam się również, że moja babcia miała zadzwonić do jego rodziców i powiedzieć im prawdę na temat ich syna.

Zaczęłam się zastanawiać, co teraz będzie z jego leczeniem. Z jednej strony nie chciałam, aby choroba z nim wygrała, ponieważ był młody i miał jeszcze całe życie przed sobą. Z drugiej wolałam, żeby nikt nie mieszał do tego małego Tobby'ego, bo on i tak jego biologiczny ojciec nie będzie chciał się z nim widywać. Wolałam, aby ten chłopiec nadal żył beztrosko bez świadomości, jak podłym człowiekiem był jego tata.





środa, 1 marca 2017

Rozdział XXV - Plan


*Ważna notatka pod rozdziałem*

~ Selena ~

Razem z przyjaciółmi wróciłam do salonu, gdzie siedziała moja biologiczna rodzina. Zobaczyłam swojego byłego chłopaka, który obejmował swoją nową dziewczynę. Oscar od razu położył swoją dłoń na moich plecach i przyciągnął bliżej siebie. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu delikatny uśmiech.

Zajęliśmy wolne miejsca na kanapie, jednak blondyn przyciągnął mnie na swoje kolana. Dzięki temu widziałam, jak na twarzy Justina malowała się złość. Cicho zaśmiałam się, kiedy Oshee zaczął mnie łaskotać. Czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych w tym pomieszczeniu, ale nie przejmowałam się tym. Po prostu byłam szczęśliwa, bo w końcu miałam wszystkie ważne dla siebie osoby blisko siebie.

– Szybko znalazłaś pocieszenie w ramionach innego – usłyszałam komentarz z ust Justina.

Zaśmiałam się gorzko i na krótki moment przeniosłam na niego swój wzrok. W jego oczach widziałam zaciekawienie, ale nadal obejmował swoją nową partnerkę.

– Ja przynajmniej zaczęłam się z Oscarem spotykać już po zakończeniu naszego związku, a ty sypiałeś z tą blond cizią, jak jeszcze byliśmy parą. Poza tym chyba mam prawo w końcu żyć szczęśliwie, skoro nie byłeś mi w stanie powiedzieć, że masz dziecko – odparłam oschle i mocniej przytuliłam Enisa.

Wszyscy nagle spoglądali z zaciekawieniem na mnie i Justina. Byłam ciekawa, czy ktokolwiek znał szczegóły z życia tego chłopaka. W końcu przy mojej biologicznej rodzinie i swoich rodzicach udał niewinnego aniołka, a tak naprawdę stał się powodem wielu moich cierpień, a także był przyczyną samobójstwa mojej przyjaciółki.

– Jak to masz dziecko? – spytał Michael, który najwidoczniej nic nie rozumiał.

Mój były chłopak siedział bez słowa i spoglądał na mnie z żądzą mordu w oczach. Zaśmiałam się cicho i przeniosłam swój wzrok na Nialla, ale uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy. Widziałam ból, który skrywał w swoich nieobecnych oczach. W końcu on najbardziej przeżywał całą tę sytuację, bo to on znalazł martwą Amy. W spojrzeniu mojego przyjaciela widziałam pustkę. Zdawałam sobie sprawę, że w tym momencie po raz kolejny odtwarzał w pamięci każdą scenę z jego ostatniego spotkania z Amandą. Nagle blondyn wyjął telefon z kieszeni i ze łzami w oczach przyglądał się ekranowi.

Bez namysłu wyrwałam mu urządzenie z dłoni, a wtedy chłopak przeniósł swój wzrok na mnie. Na jego twarzy wymalowała się ulga, po czym posłał mi smutny uśmiech. Nie potrafiłam sobie wyobrazić bólu, jaki towarzyszył Irlandczykowi. W końcu jego kuzynka odebrała sobie życie, a chłopak, który był powodem jej decyzji, siedziałam razem z nami w pokoju.

Przeniosłam swój wzrok na ekran telefonu. Ujrzałam na nim tapetę, gdzie na kolanach mojego przyjaciela siedział kilkuletni chłopczyk. Muszę przyznać, że maluch bardzo przypominał moją zmarłą przyjaciółkę, ale również było widać duże podobieństwo między nim a Justinem. Bieber nie mógł się wyprzeć, że Tobby nie jest jego dzieckiem, skoro był do niego podobny.

– Justin jest biologicznym ojcem Tobby'ego – powiedział cicho Niall, spoglądając na podłogę.

Znałam go dość długo i słyszałam, że jego głos zaczął się łamać. W tym samym momencie Mike i Luke po prostu podeszli do mojego przyjaciela i mocno go przytulili. Szeroko uśmiechnęłam się na ten widok i oparłam swoją głowę na ramieniu Oscara, który pocałował mnie w czubek głowy.

– Masz na myśli tego dzieciaka, co przyjechał z twoim bratem na wasz koncert w Londynie, jak graliśmy wasz support? W takim razie, co was łączyło z matką tego chłopca, że Greg go adoptował? – dociekał Ashton.

Moja biologiczna babcia spojrzała na mojego przyjaciela z zaciekawieniem i współczuciem wymalowanym na twarzy, jednak nadal nie odezwała się ani jednym słowem.

– Amy była moją kuzynką. Dobrze słyszałeś była. Odebrała sobie życie w dzień, kiedy przywiozłem nią ze szpitala. Wcześniej prosiła mojego brata i jego żonę, aby adoptowali małego. Cały czas mówiła, że chciała skończyć szkołę i nikt nie przypuszczał, że mogła popełnić samobójstwo, dopóki nie znalazłem jej martwej w łazience – powiedział zdławionym tonem mój przyjaciel.

Wtedy Justin i jego nowa dziewczyna po prostu wyszli z salonu. Domyśliłam się, że słuchanie prawdy na pewno nie było mu na rękę. Owszem lubił wytykać błędy innym, bo to przecież przez niego nie miałam życia w szkole średniej, ale kiedy ktoś mówił o nim, to lepiej było uciec.

Mój dziadek z babcią zaczęli pocieszać Nialla, a ja postanowiłam, że pójdę do kuchni, żeby się czegoś napić. Oscar oczywiście uznał, że pójdzie ze mną.

Doszliśmy do kuchni, jednak postanowiliśmy jeszcze do niej nie wchodzić. Usłyszałam bardzo ciekawą rozmowę Justina i jego nowej partnerki i musiałam zrobić wszystko, aby ich plan nie ujrzał światła dziennego.

– Kotku nasz plan chyba nie wypali, skoro ta idiotka nastawia wszystkich przeciwko tobie – usłyszałam głos dziewczyny, której imienia nie pamiętałam.

– Nie martw się słońce. Porozmawiam z Niallem. Będę udawał, że chcę poznać tego bachora. Spotkam się z nim raz czy dwa, jak uda mi się już przekonać Horana i wtedy wykonamy testy, czy mały może być dawcą szpiku dla mnie – odparł mój były chłopak.

Nie wierzyłam własnym uszom. Jak można być tak wyrachowaną osobą? Przecież to jeszcze małe dziecko, które nikomu nie zrobiło nic złego, a on chciał go wykorzystać dla własnych celów tylko po to, żeby za kilka miesięcy móc znów o nim zapomnieć. Nie mogłam pozwolić, aby kolejna osoba cierpiała z jego powodu. Owszem w tym momencie zachowywałam się egoistycznie, ale wolałam, żeby znalazł się inny dawca, ponieważ Tobby nie zasłużył na to, aby stać się zabawką w rękach jego biologicznego taty.

Słysząc rozmowę tej dwójki, odechciało mi się pić. Złapałam Oscara za rękę i jak gdyby nic się stało, wróciliśmy do salonu. Wszyscy siedzieli z powrotem na swoich miejscach i zachowywali się tak, jakby nikt wcześniej nie wspominał zmarłej kuzynki mojego przyjaciela.

Mimo wszystko w myślach cały czas słyszałam wypowiedź Justina. Przytuliłam się do Enisa i próbowałam oddalić od siebie słowa mojego byłego chłopaka, które przez przypadek usłyszałam. Mój przyjaciel, który udawał mojego chłopaka, zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Cicho zaśmiałam się, kiedy Oscar po raz kolejny tego dnia posadził mnie na swoich kolanach.

– Mike słyszałam, że macie swój zespół. Chciałabym usłyszeć, jak gracie. Jest to możliwe? – spytałam z nadzieją w głosie, przypominając sobie rozmowę z Niallem w naszym pokoju.

Mój kuzyn i jego przyjaciele z radością skinęli głowami. W jednej chwili wybiegli z salonu. Po chwili wrócili ze swoimi sprzętami. Michael i Luke mieli ze sobą gitary akustyczne, Calum basową, a Ashton przyszedł z jakimś drewnianym pudłem.

Trzech chłopaków przesunęło krzesła, które stały przy dużym stole i usiedli na środku pokoju. Ash natomiast ustawił pudełko obok krzeseł chłopaków i usiadł na nim. Chwilę zajęło mi, zanim uświadomiłam sobie, po co on siadał na jakimś pudle.

Luke i Ashton zaczęli grać w tym samym czasie, a później dołączyli do nich dwaj pozostali członkowie zespołu. Już po kilku wersach, które zaśpiewali, wiedziałam, że mają wielki talent i przy większej ilości prób byli w stanie zajść bardzo daleko. Podobało mi się również to, że z grania i śpiewania robili sobie zabawę i potrafili być przy tym sobą.

– Jestem pod dużym wrażeniem. Niall mi w pokoju wspominał, że występowaliście, jako support jego zespołu w trasie po Europie, ale jestem pod wielkim wrażeniem. Uważam, że jesteście w stanie wiele osiągnąć, jeśli nadal będziecie ćwiczyć – odparłam z uśmiechem.

W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł uśmiechnięty Justin i jego blond towarzyszka. Robiło mi się nie dobrze na widok jego twarzy, kiedy sobie przypomniałam jego słowa, które przypadkowo usłyszałam.

________________________________________________________________________________
Hej kochani :)

Chciałam was poinformować, że wielkimi krokami zbliżamy się do końca tego opowiadania. Przemyślałam wszystko i wątpię, że pojawi się trzecia część, bo wtedy miałaby tylko kilka rozdziałów. Myślę, że to, co chciałam zawrzeć w trzeciej części, napiszę wam jako dodatek w postaci One-Shota. Jednak teraz mam inne pytanie. Chcecie Q&A do bohaterów? Jeśli tak to w komentarzach zadawajcie pytania do bohaterów opowiadania, ale również możecie je zadawać mi.